W trakcie stosowania diety redukcyjnej, jednym z kluczowych wyzwań jest utrzymanie w ryzach naszego dziennego planu posiłków, a co za tym idzie – trzymanie w ryzach kalorii oraz makroskładników. Każdy, kto kiedykolwiek stosował dietę redukcyjną wie, że bywa ona nader męcząca, a po okresie kilkutygodniowej absencji od pyszności jak fastfood czy słodkie przekąski, widząc je na sklepowych półkach czy czując zapach dochodzący z restauracji, jesteśmy w stanie dosłownie pożerać to wzrokiem.
Insulina, leptyna, hormon tarczycy oraz grelina – to z nimi walczymy podczas redukcji. Co więcej, utrzymywany na stałym poziomie cukier, dodatkowo napędza nasz popęd „na słodkie”. Co zrobić w tym wypadku?
Okazuje się, że w tym momencie możemy wybrać jedną z bardzo popularnych dróg – zastosowanie cheat meala czyli z ang. posiłku oszukanego. Taki posiłek składa się z rzeczy, których normalnie unikamy na diecie redukcyjnej czyli:
- żywność typu fastfood,
- wyroby cukiernicze,
- słodkie przekąski,
- wysokokaloryczne przekąski,
- inne smakołyki 😉
Ideą zastosowania posiłku oszukanego, jest pobudzenie do pracy narządów, które są niejako „uśpione” podczas procesu redukcji, a co za tym idzie pobudzenie ich pracy w dalszym jej etapie. Takim narządem jest np. trzustka regulująca poziom cukru.
Należy pamiętać, że zastosowanie posiłku oszukanego, wiążę się z pewnymi konsekwencjami. Po pierwsze – jeśli Twoja psychika nie jest odpowiednio mocna, łatwo możesz wpaść w swoisty trans niezdrowego jedzenia – nie muszę chyba pisać, jak to się może skończyć…? 😉
Co więcej, osoby, których rezultaty nie są widoczne, czyli takie, których tkanka tłuszczowa nadal jest spora, powinny odpuścić sobie cheatmeal i wytrwać na czystej diecie, najdłużej jak to jest możliwe. Pamiętajcie – posiłek oszukany to ostateczność. Co więcej, posiłek oszukany nie może przerodzić się w posiłk(i) oszukan(e), bo proces redukcji łatwo może okazać się totalną klapą.
Redukujcie zdrowo… 😉